Równikowe Lasy Deszczowe I Ochrona Środowiska
Co roku wymiera do 1000 gatunków roślin i zwierząt. Jesli to tempo dewastacji nie zostanie zmniejszone ten bezcenny biom niebawem zniknie z powierzchni ziemi.
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Profil
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Zaloguj
Forum Równikowe Lasy Deszczowe I Ochrona Środowiska Strona Główna
->
Afryka
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
NIE
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
----------------
Użytkownicy
Regulamin
Aktualności - News
----------------
Co nowego
Ciekawostki
O Lasach - About Forests
----------------
Dewastacja
Lasy Deszczowe - co o nich wiemy
Naturalne Rezerwaty
Roślinność
Zwierzęta
Skarby Lasów Deszczowych
Zwierzęta - Animals
----------------
Gatunki Zagrożone
Gatunki Wymarłe
Jak możesz pomóc - How Can You Help
----------------
Linki
Petycje
Inne
Inne - Other
----------------
Paleobotanika
Paleontologia
Megafauna
Afryka
Goryle
Pozostałe tematy - Free
----------------
Forum
Grafika i Multimedia
Art
Humor
All
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
Timi
Wysłany: Śro 12:34, 06 Gru 2006
Temat postu: Rzeź w Kongu
W marcu 2003 r. 50-letni dziś Nzangu stracił tu jedenaścioro krewnych. W Bogoro mieszkało plemię Hemów. Kiedy o świcie na wioskę napadli wojownicy z ludu Lendu uzbrojeni we włócznie, łuki i maczety panga, Nzangu chwycił za ręce dwóch synów i ukrył się z nimi w zagajniku bananowców za wsią.
- Lendu otoczyli wieś ze wszystkich stron, tak że ludziom trudno było uciekać. Gdziekolwiek pobiegli, wpadali na napastników, a ci mordowali wszystkich - mężczyzn, kobiety, dzieci. Szli od chaty do chaty i podkładali ogień pod strzechy - wspomina Nzangu.
Gdy o zmierzchu Lendu porzucili wieś, odnalazł wśród trupów żonę oraz trójkę dzieci i pogrzebał ich pod drzewem eukaliptusa. Pozostałych krewnych nie nawet nie szukał. Bał się, że Lendu znów przyjdą.
Nzangu wrócił do Bogoro dopiero przed tygodniem. Przy drodze w ruinach szkoły zbudował dla siebie i synów nową chatę-szałas z bambusa i słomy. I codziennie wyrusza na wzgórze, gdzie stała wieś, by w wysokiej trawie szukać szczątków swoich bliskich i sąsiadów.
Odkrywane co tydzień zbiorowe mogiły i niepogrzebane, zbielałe czaszki i kości są pamiątką po jednej z najokrutniejszych wojen, jakie w ostatnich czasach przetoczyły się przez Kongo i Afrykę.
Plemienne rzezie w ciągu ostatnich pięciu lat we wschodniokongijskim Ituri, jednym z najpiękniejszych zakątków Afryki położonym w sercu kontynentu, nad brzegami jeziora Alberta i u podnóża gór Ruwenzori, pochłonęły sto tysięcy istnień, a prawie milion ludzi straciło dach nad głową.
Jadąc wyboistymi drogami po Ituri, nie napotyka się dziś prawie ludzkich osad. Wioski i miasteczka zostały wymordowane, ograbione i spalone, a ich ocalali od śmierci mieszkańcy uciekli i wciąż boją się wracać.
Madnodje Mounoubai, rzecznik wojsk pokojowych ONZ, które od trzech lat stacjonują w Ituri, przyznaje, że dopiero teraz, gdy walki ucichły, przyjdzie pora na prawdziwą rachubę ofiar. - Nikt dobrze nie policzył zabitych. Ludzie dopiero wracają do dawnych domów, a raczej na zgliszcza tego, co było ich domami. Co tydzień przychodzą do nas chłopi z wieściami o kolejnych mogiłach i znajdowanych szczątkach - mówi Mounoubai.
Wieści o szkieletach z Bogoro, dokąd zabrał mnie Nzangu Bahumiga, przedstawiciele ONZ jeszcze nawet oficjalnie nie zarejestrowali. - Czekamy na przybycie ekspertów, którzy spróbują odnaleźć zwłoki i je zidentyfikować - mówi Mounoubai.
Rzeź w Bogoro, w której zginęło prawie pół tysiąca ludzi, była jednym z najkrwawszych epizodów plemiennej wojny, którą w Ituri toczą od lat pasterze Hema i rolnicy Lendu. Masowe mordy, etniczne czystki, gwałty, grabieże, a nawet liczne przypadki rytualnego ludożerstwa sprawiły, że Ituri zostało ogłoszone drugą po Ruandzie afrykańską krainą, w której doszło w ostatnich latach do zbrodni ludobójstwa.
Ojciec Mario z Kościoła zielonoświątkowego w stolicy Ituri, Bunii, twierdzi, że wojna, przerwana dopiero przez obce wojska z Europy i ONZ, w każdej chwili może wybuchnąć z nową siłą. Wśród zielonych wzgórz wokół
Bogoro wciąż ukrywają się wojownicy Lendu, którzy mimo wymuszonego rozejmu nie złożyli broni. Nie składają broni także Hemowie, którzy nie ustępowali wrogom okrucieństwem.
- Wojna została przerwana, ale jej przyczyna - spór o ziemię i władzę - pozostała - mówi zafrasowany wielebny.
Źródło:
http://serwisy.gazeta.pl/swiat/1,34180,3775263.html
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin